piątek, 11 stycznia 2013

Rozdział 30 cz. 2

---Sydney---
Vervada właśnie wróciła do stadniny, ale wciąż była śmiertelnie przerażona. Stanęła w kącie swojego boksu i rzucała się na mnie z zębami za każdym razem, gdy zanadto się zbliżałam.
-Och... co ja mam z tobą zrobić?- powiedziałam do niej.- Ułatw mi zadanie i powiedz, co się stało. To nie moja wina, że miałyśmy wypadek. I tak ty ucierpiałaś najmniej... fizycznie- weszłam do boksu i odskoczyłam, nim ona kłapnęła zębami tam, gdzie przed chwilą trzymałam dłoń.- Ver! Proszę cię...
O nie! Tak się bawić nie będziemy!, pomyślałam. Pomagając sobie batem (oczywiście uderzałam tylko w powietrze, a nie w klacz) wygoniłam ją z boksu i ze stajni, i udało mi się ją zagonić na niewielki, okrągły wybieg. Uderzając batem w ziemię zmusiłam klacz do galopu. Nie pozwalałam jej zwalniać, dopóki sama się nie podda. Dzięki temu to ona decydowała, czy dobrowolnie ulegnie i zgodzi się na współpracę, czy będzie tak biegła dopóki wystarczy jej siły. Nie trwało to zbyt krótko, ale w końcu zobaczyłam sygnały, które mówią o udanym ćwiczeniu. Vervada odwróciła ucho w moją stronę, opuściła głowę i wykonywała ruchy jakby coś przeżuwała.* Gdy odwróciłam się do niej plecami, sama podeszła i poczułam jej oddech na szyi. Pogłaskałam ją między oczami. Nagle usłyszałam klaskanie. Uniosłam wzrok i zobaczyłam Nialla stojącego przy ogrodzeniu ujeżdżalni. Obok niego stał osiodłany Oksford. Nie mógł wejść do stajni i oporządzić konia bez zwrócenia mojej uwagi. I tak nie wiem jak mogłam ich nie zauważyć, ale pewnie wrócił z przejażdżki.
-Kiedy ostatnio siedziałaś w siodle?- spytał niespodziewanie.
-Dawniej niż bym chciała- spuściłam głowę.- Ostatnio... ee... chyba na zawodach, po których miałam... miałyśmy wypadek. Tak szybko kręci się świat, że nie mam na to za wiele czasu.
-To zabieram cię na małą przejażdżkę. Siodłaj konia i chodź.
-Może nie zauważyłeś, ale nie mam konia...- wskazałam Vervę.- Ona nie jest jeszcze gotowa, żebym mogła jej dosiąść
-Weź Meg- odparł niecierpliwie. Wyglądał jakby mu na tym bardzo zależało. Pewnie, gdybym odmówiła, sam by mnie wsadził na konia.- Li pewnie się nie obrazi jeśli dosiądziesz jego konika. I tak na niej nie jeździ.
-Liam!- warknęłam, a mój głos brzmiał, jakbym mówiła ,,zabiję!".- Niech będzie. Daj mi chwilę.
---20 minut później---
Wyjechaliśmy z posesji- ja na Meg, Niall na Oksfordzie. Za nami pobiegła ciągle radosna Egri. Zdążyłam dopiero co zamknąć furtkę, a mój chłopak nakłonił Oksforda do galopu, krzycząc do mnie:
-Kto pierwszy na polanie?!
-Niall, zaczekaj!- odkrzyknęłam, będąc kilka metrów za nim przez zaskoczenie.
Co on znowu kombinuje? Prowadziłam Meg na oślep za kremowym zadem ogiera. Nie wiedziałam gdzie jedziemy, ale perspektywa zostania tu samej trochę mnie przerażała. Zazwyczaj jeździłam do lasu sama, ale wtedy dosiadałam Vervady, a jej ufam bezgranicznie. Nawet gdybym się zgubiła (te lasy mają setki hektarów) ona znalazłaby drogę do domu. A Meg zupełnie nie znam.
-Niall, litości!- w ogóle nie zareagował.
Za to omal nie wpadłam w niego, gdy zatrzymał Oksforda z galopu. Otworzyłam usta, żeby powiedzieć mu do słuchu, ale wtedy zobaczyłam rozłożony na polanie koc. Na nim było dużo jedzenia i świece, a dookoła kwiaty, mnóstwo kwiatów. Na całą polanę z białych róż (kwiatów wielkości pięści) ułożone zostało serce, a w nim (czerwonymi różami) napis: Sydney + Niall = forever together.• Nie mogłam wypowiedzieć nawet słowa.
-eee... ja... ty...- jąkałam się.
Potem poczułam, że lecę z siodła, ale ktoś mnie łapie w silne objęcia.
---chwilę później---
Ocknęłam się na kocu na polanie. W dali przywiązane były konie, a obok mnie klęczał Niall.
-Co się stało?- spytałam siadając.
-Zemdlałaś- uśmiechnął się. Odpowiedziałam tym samym.- To może coś zjemy.
-Chętnie. Zobaczmy, co my tu mamy...
Kawior, trufle, oo - moje ulubione czekoladki, przeglądałam jedzenie, które przygotował. Musiał się nieźle postarać, bo oprócz tego były też inne wykwintne dania do jedzenia, a do picia wino rocznik 1856☼. I francuskiego szampana. Ta kolacja (a raczej ten obiad, bo było dopiero popołudnie) musiała kosztować więcej niż moja Vervada.
-Sid?- spytał Niall.
-Tak?- spojrzałam na niego zaciekawiona.  Możesz przynieść chusteczki? Chyba są przy siodle.
Oczekiwałam innego pytania, ale wstałam posłusznie. Ku mojemu zaskoczeniu, blondyn podążył za mną. To nie mógł sobie sam przynieść tych chusteczek? Zobaczyliśmy jak Meg otarła pysk o siodło, a potem robiła ruchy pyskiem jakby coś jadła. Niall zrobił oczy jak pięć funtów, a ja wyciągnęłam chusteczki i wróciłam na koc.
-Oddawaj!- polecił klaczy wsadzając jej rękę do pyska. Klacz obrzuciła go zażenowanym spojrzeniem i przełknęła to coś.
Chłopak wyglądał jakby miał zejść na zawał.
-Siadaj, Niall- powiedziałam.- Niech się popasie. Taka trawka to samo zdrowie.
-Taa... trawka...- mruknął pod nosem, ale dołączył do mnie na kocu. Minęło jeszcze kilka minut, kiedy stwierdziłam, że czas wracać. Odwiązałam Meg i dosiadłam jej. Miałam już kazać jej ruszyć (Niall mnie nie zatrzymywał i nie wyglądał jakby gdzieś się wybierał, więc stwierdziłam, że muszę wracać sama), kiedy Niall złapał za wodze mojego wierzchowca, uniemożliwiając jej ruszenie. Spojrzałam na niego pytająco.
-Mogę do ciebie dołączyć?- spytał, a sekundę potem siedział już za mną.
Moją twarz rozjaśnił lekki uśmiech. 
-Co ty robisz?- spytałam.- Wybacz, ale muszę już...
Ostatnie słowo stłumił Niall przykładając swoje usta do moich.
Nie wiedziałam jak długo tak tkwiliśmy, ale nie odrywaliśmy się od siebie przez dobre kilka minut. To był najdłuższy pocałunek w moim życiu. Nawet kiedy zabrakło nam powietrza po prostu nabieraliśmy go nosem. Po pewnym czasie zadzwonił mój telefon. Jak zwykle w najlepszym momencie, pomyślałam sarkastycznie. Oderwałam się od Nialla, żeby odebrać.
-Weź na głośnik- zasugerował chłopak.
-Halo?!- mruknęłam niezbyt przyjemnie, klikając przycisk ,,głośnomówiący"
~Sid...~ usłyszałam głos Marthy. Detektywka zawahała się, słysząc mój nerwowy głos.~ Nastąpiły małe komplikacje.
-Komplikacje?- nie zrozumiałam.- O czym ty mówisz?
~Obserwowaliśmy Soph przez wiele godzin. Thomas poszedł nam kupić coś do jedzenia, a ja zostałam przed domem. Kiedy śledziliśmy Sophie weszła do domu i od tamtego czasu nie spuszczaliśmy jej z oczu...
-Przejdź do konkretów- rozkazałam.
-Kiedy wrócił Thomas było coś za spokojnie. Po godzinie postanowiliśmy wymyśleć jakąś bajeczkę, żeby dostać się tam do środka. I nic. Cały dom był pusty- krew mi zawrzała w żyłach, kiedy usłyszałam, że ją spuścili z oczu, ale pozwoliłam jej dokończyć.- Oczywiście dla nas nie był to żaden problem. Mamy swoje... sposoby, żeby otworzyć drzwi. Większość rzeczy twojej przyjaciółki zniknęły. Reszta była porozrzucana po pokoju. No i widzieliśmy ślady krwi...Wygląda na to, że ktoś ją porwał.
-Porwał?!!!- wybuchłam.-  O czym ty do mnie mówisz, do cholery. Za co ja wam płacę?! Mieliście jej pilnować, rozumiesz? Pilnować! Gdzieś mam to, co teraz zrobicie, ale macie ją znaleźć albo spotkamy się w sądzie!!!
~Ale Sid...~ zaczęła coś mówić, ale ja się rozłączyłam.
Spojrzałam na Nialla załzawionymi oczami, a on objął mnie ramieniem.
- Nie martw się- próbował mnie pocieszyć.- Sophie się znajdzie. Odprowadzę cię do domu i może dowiemy się czegoś więcej.
Niall dosiadł Oksforda i galopem ruszyliśmy przez las w stronę mojej willi.





*to jest opis treningu z koniem, tzw. join-up.
• (ang.) Sydney + Niall = na zawsze razem
☼ Nie wiem, czy takie stare wina są wypijalne, ale to na potrzeby opowiadania xD

----------------------------------------
Dzisiaj dość taki koński opis, bo od ostatniej soboty przed świętami nie siedziałam w siodle (i najpewniej do marca nie siądę), więc napadła mnie taka końska nostalgia. -.-
Rozdział wyszedł mi dość krótki, ale jakoś nie miałam weny. Nie zgadniecie, co połknęła Meg. xD

5 komentarzy:

  1. Boski *__*
    Jejku biedna Sid :(
    Ale Meg moim zdaniem połkneła pierścionek zaręczynowy :D Zgadłam ? :D
    Pisz szybko nexta ;*
    Pozdrawiam i życze duuużo weny ;*
    - Jula ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. boski <3 mi na myśl przyszedł pierścionek zaręczynowy :p

    OdpowiedzUsuń
  3. mi też na myśl przyszedł mi pierścionek zaręczynowy . xd :) super ;* pisz dalej . ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej :) macie świetnego bloga :* zapraszam na mojego, dopiero zaczynam http://andifyouaskmeillstay.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. No,dodaj wreszcie kolejny rozdział!! :)

    OdpowiedzUsuń