sobota, 5 stycznia 2013

Rozdział 29 cz. 2

---Sydney---
Wróciłam do domu, a detektywi kontynuowali obserwację Soph. Niestety po moim powrocie jeszcze jej nie było w domu. Niall przeprowadził się do mnie. A po tygodniu przyszedł Harry i oznajmił, że się oświadczyli. Świetnie, że mnie o tym poinformowali.
-Co prawda przez kilka dni nie było mnie w domu- zwierzałam się Marthcie następnego dnia, siedząc z nią w samochodzie i czekając aż Sophie wyjdzie ze swojego domu. Mimo różnicy wieku bardzo się zaprzyjaźniłyśmy- ale czy to moja wina? Umierałam! Walczyłam o życie podczas, gdy oni wspaniale się bawili!
-Spokojnie, Sid- Martha się uśmiechnęła.- Czy któreś wie, co się wtedy z tobą działo?
Spuściłam głowę i namacałam palcami bliznę nad żebrami- miejsce, w które zostałam postrzelona. Przecząco pokręciłam głową.
-Właśnie- kontynuowała.- Z tego, co wiem Niall wie, że zostałaś porwana i tylko on. A nawet jemu nie powiedziałaś, że omal nie zginęłaś.
-Po co go denerwować?- zadałam retoryczne pytanie.- Niech żyje w nieświadomości.
-Okay, Sid, ale nie możesz oczekiwać od niego wielkiego współczucia czy zainteresowania. A twoja przyjaciółka i jej narzeczony? Mówiłaś im o porwaniu?-wywróciłam oczami.- Sid?
-Nie, nie mówiłam- mruknęłam.- Ale co mam powiedzieć? O, cześć, Soph. Miło cię widzieć. Wiesz, że wtedy, kiedy nie było mnie w domu zostałam niemal śmiertelnie postrzelona, a potem porwana? Przepraszam, ale przypadkiem zapomniałam o takim szczególiku.
Moja towarzyszka się roześmiała.
-Możesz mówić jeszcze szybciej, a na pewno nie zrozumie, o co chodzi.
-Hehehe- mruknęłam.- Patrz, Soph idzie.
Naprawdę Sophie wraz z Harrym właśnie wychodzili z domu. Czułam się okropnie podglądając moją przyjaciółkę, ale wiedziałam, że to dla jej dobra. Wyjrzałam zza Marthy, chcąc mieć lepszy widok.
-Sydney, nachyl się!- syknęła pani detektyw. Spojrzałam na nią pytająco.- Ona cię zauważy. Dopóki nie założysz peruki i maski masz się jej nie pokazywać.
Skuliłam się na siedzeniu, klnąc pod nosem. Ja też chcę na nią popatrzeć!, pomyślałam.
-Wsiada do samochodu z tym... jak mu tam... Harrym!- zakomunikowała Martha.- Jedziemy za nimi.
Kiedy wyjechałyśmy mogłam siedzieć już normalnie. Wysiedliśmy przed hipermarketem.
-Myślę, że pójdę za nimi sama- oznajmiła Martha.
-Nie sądzę- podeszłam do straganu z różnościami i kupiłam perukę z rudymi, kręconymi włosami. Założyłam ją na głowę- Jak wyglądam?- spytałam. Ponieważ nie schowałam pod nią moich prawdziwych włosów, a te z peruki były krótsze, mogło to dziwnie wyglądać.
-Ciekawie- odparła, hamując śmiech. -Ale żartowałam z  tą peruką. No dobrze... Schowaj pod nią swoje włosy i możemy iść.
Zrobiłam to i weszłyśmy za moimi przyjaciółmi do centrum handlowego. Po drodze natknęłyśmy się na drugiego z detektywów.
-Thomas?- Martha była wcale niemniej zdziwiona ode mnie.- Co ty tu robisz?
-Pewnie to samo, co ty- odpowiedział.- Pracuję.- spojrzał na mnie.- Przedstawisz mi swoją znajomą.
-To ja- powiedziałam, rozbawiona jego pytaniem.- Sydney, znaczy się.
-Ach... Nie poznałem cię.
-To mój kamuflaż- uśmiechnęłam się do niego.- Powiedziałeś, że pracujesz. A czy nie powinieneś szukać jakichś wskazówek?
-A myślisz, że co robię? Właśnie szukałem jakiś wskazówek, kiedy zobaczyłem jakiegoś mężczyznę szperającego w domu twoich przyjaciół.
-ON jest TUTAJ?!- krzyknęłam.
-Sid- szepnęła Martha.- Ciszej. Wracajmy do pracy, bo jeśli ich obydwoje spuścimy z oczu, to może się źle skończyć.
-Czy kto tu jest?- Thom mnie nie zrozumiał.
-Josh.
Mężczyzna pokręcił głową.
-Nie, na pewno to nie on. Ale postanowiłem nie spuszczać go z oczu.
Poszliśmy za nimi. Obserwowaliśmy całą trójkę. Widzieliśmy, że ,,nieznajomy" wciąż trzyma się z dala od nich. Czyżby czekał, aż Harry się odsunie? Ona chyba go widziała, bo trzymała się bardzo blisko swojego narzeczonego. Niemal cały czas szła wtulona w niego. Ale wtedy zobaczyłam, że mężczyzna lekko kiwnął ręką w jej stronę, a ona skinęła głową na znak, że zrozumiała. Powiedziała coś do Harry'ego, a on skinął  głową i sam wszedł do jednego z butików. Sophie zaś poszła w stronę swojego dziwnie się zachowującego mężczyzny.
-Zróbmy coś- powiedziałam do Marthy. -Ona nie może do niego pójść.
Moja towarzyszka uniosła rękę, uciszając mnie.
-Poczekajmy, zobaczymy, co się stanie.
-A co, jeśli on jej coś zrobi?!
-W galerii przy mnóstwie ludzi? Wątpię. A Thomas ubezpiecza ją z drugiej strony, więc kim on by nie był nie wyprowadzi jej na zewnątrz.
Niestety poszli do dużej łazienki, która nie była zbyt oblegana przez ludzi, więc nie mogłyśmy wtopić się w tłum. Thomas został przed drzwiami łazienki (było nią duże pomieszczenie, w którym znajdowały się sedesy w osobnych kabinach i umywalki na widoku), a my szybko wśliznęłyśmy się do jednej z kabin. Ponieważ mówili przyciszonymi głosami, Martha wyjęła mikrofon. Ustawiła go tak, byśmy ich słyszały, a żeby oni się nie zorientowali. Dała mi jedną ze słuchawek. Wyglądałam przez dziurkę w nieco styranych drzwiach
-Czego chcesz, Peet?- spytała Sophie takim drżącym głosem, iż pomyślałam, że się zaraz rozpłacze.
-Tak mnie witasz, kochana?- spytał ,,nieznajomy". Przemawiał z nutą słowiańskiego akcentu w głosie.- Po prostu mam dla ciebie kilka wskazówek od NIEGO. Ale najpierw może opowiesz mi, co u ciebie?
Wywnioskowałam z tego, że ona dobrze go zna, a tak samo musi znać tego, o kim rozmawiali.
-  To jest zbędne. Mów, co chciałeś, bo Harry zaraz zacznie mnie szukać. Powiedziałam mu, że idę do łazienki i zaraz wrócę.
-Harry to, Harry tamto- prychnął.- Dobrze więc. To co ja chciałem... A tak! Mój kochany przyjaciel  kazał ci przekazać, że daje Ci jeszcze kilka dni, a odezwie się, gdy wszystko będzie już gotowe i wtedy po ciebie przyjedzie. 
Po tych słowach wyszedł z łazienki trzaskając drzwiami. Sophie kucnęła w rogu pomieszczenia i zaczęła cichutko szlochać. Chciałam do niej wyjść, ale Martha złapała mnie za ramię i pokręciła głową.
-Nie możemy się jej pokazać- wyszeptała wprost do mojego ucha, żeby było jak najmniejsze prawdopodobieństwo, że Sophie usłyszy cokolwiek.- Jeśli nas zobaczy będzie na tyle ostrożna, że już nic się nie dowiemy. A poza tym ja byłabym u niej spalona. Jeśli mnie pozna nie będę mogła już jej śledzić- Po tych słowach zmieniła temat.- Rozumiesz coś z tego?
Najpierw nie zrozumiałam, o co jej chodzi. Dopiero potem zrozumiałam. Czy wiem o czym rozmawiali Sophie i Josh. Przecząco pokręciłam głową.
-Oni mówili jakimś szyfrem, czy co?- mruknęłam do ucha Marthy.- Znam wszystkich znajomych Sophie, ale jego widzę pierwszy raz w życiu. I jeszcze wyskakują z takimi tekstami. Brzmiało to tak, jakby... sama nie wiem...- chociaż wciąż szeptałam, zaczęłam mówić podniesionym głosem. Martha przyłożyła mi rękę do ust i konspiracyjnie uniosła brew. Po chwili zabrała dłoń.- To kiedy możemy stąd wyjść?
-Najpierw musi to zrobić twoja przyjaciółka, chociaż... Mam pomysł. Dałabyś radę wyjść stąd szybko i, co najważniejsze, bez zawahania? Nie wolno ci się zatrzymać ani, co ważniejsze, obejrzeć za siebie.
-Myślę, że tak. A co potem?
-Dołączysz do Thomasa, tam zdejmiesz perukę i wrócisz bez niej jako Sid. Udasz, że jesteś zaskoczona na widok Sophie i postarasz się ją o wszystko wypytać. Zobaczymy jak ci pójdzie.
Nie miałam ochoty odpowiadać. Po prostu wyszłam z kabiny. Ciężko było nawet nie spojrzeć na szlochającą przyjaciółkę, ale się udało. Zaraz wróciłam bez peruki.
-Sophie, co się stało?!- podbiegłam do przyjaciółki i kucnęłam obok niej.
-N... Nic- wyjąkała.
-No przecież widzę. Mi możesz powiedzieć. 
Zastanowiła się chwilę, przetarła oczy, po czym powiedziała:
-Upadłam i się uderzyłam o umywalkę... Nic mi nie jest, ale postaram się wstać.
-Harry'emu też masz zamiar przedstawić taką wersję?- spytałam.
-O czym ty mówisz?
-Jesteś absolutnie pewna, że twoje łzy nie mają najmniejszego związku z tym mężczyzną, z którym przed chwilą rozmawiałaś?
-Skąd go znasz?- spytała, a ja zorientowałam się, co właśnie zrobiłam.
-Widziałam was razem na zewnątrz- odparłam, wybierając najprostszą wersję.- Chciałam do was podejść, ale zniknęliście mi z oczu. Gdy zobaczyłam jak tamten wychodzi z łazienki, po prostu tu przyszłam i zastałam cię w takim stanie.
Sophie odepchnęła mnie od siebie.
-Daj mi spokój, Sydney- rzadko używała mojego pełnego imienia, a najczęściej robiła to, gdy nieźle zaszłam jej za skórę.- To moja sprawa, co robię i z kim. Nie mogę ci powiedzieć prawdy, bo to naprawdę niebezpieczne dla ciebie. Chodź do Harry'ego i wracajmy do domu.
Pomagając jej wstać spojrzałam w stronę Marthy i zobaczyłam, że ona kiwa głową. Czyli mam zostawić detektywów i wrócić z przyjaciółmi. Dobrze... Ale żebym tego nie żałowała. Szczególnie tego, że darowałam Sophie dalszego przesłuchania...
--------------------------
Kolejny nudny rozdział. Może nie byłby taki zły, gdybym tak nie przynudzała. Ale nie musi być aż tak dobry. Jest tylko wstępem do rozdziału Sophie.N. (:
Wybaczcie, że nie pojawił się zgodnie z planem, ale jakiś debil (czyt. dyrektor) kazał nam odrabiać tamte dni. Phi! Czy to nasza wina? Ja już byłam pod szkołą, kiedy się dowiedziałam, że nie ma lekcji. A nie mogłam dziś nie przyjść, bo mieliśmy test w WOS-u (zaważający na ocenie na półrocze), który albo się napisało, albo z miejsca pała.

3 komentarze:

  1. Nawet nie mów,że jest zły . Uwielbiam twój bloog !! Tylko proszę o szczęśliwe zakońćzenie . Naprawdę masz talent . :) Szyybko pisz kolejny rozdział bo jaak nie o wiem gdzie mieszkasz .... (dobra,nie wiem) .:D Pisz,pisz . :D Martynaa ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział po prostu świetny! Awww
    Wiesz co ostatnio zauważyłam,? Że coraz częściej twoje rozdziały są "wstępem" do rozdziałów Gaby...
    Ale absolutnie nie uważam tego za minus :) Wedłóg mnie są równie ciekawe co Gerardka :)
    A co do tej szkoły... Nie martw się wszyscy dyrektorzy są tacy pojebani... No może nie tyle dyrektorzy co MEN (Ministerstwo Edukacji Narodowej )xD
    Tak to jest... Jak dają ci dni wolne to zawsze kryje się za tym jakiś haczyk... Eh szkoda gadać xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział super : ) Sydney to urodzona pani detektyw x D Czekam na następną część : )
    A szkołą się nie przejmuj. Pociesz się myślą, że już w tym roku wakacje! x D
    one-direction-wonderful-story.blogspot.com
    kimberly-gabrielle-and-one-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń