niedziela, 21 lipca 2013

Rozdział 32 cz.1

muzyka
--Sophie--
Kiedy trochę ochłonęłam wstałam i poszłam do kuchni napić się czegoś. Nalałam sobie pełną szklankę wody mineralnej. Lecz kiedy ją podniosłam zatrzęsła mi się ręka i upuściłam naczynie. Odetchnęłam głęboko
-Ah!-szybko zaczęłam zbierać odłamki szkła. Skaleczyłam się jednym. Na widok krwi znowu zebrało mi się na wymioty. Szybko wyrzuciłam szkło do kosza i wytarłam podłogę. Co się ze mną dzieje?! Zaczynam wpadać w jakąś nerwicę. Dostałam sms-a
@Dzisiaj próba chóru. Spotkajmy się o 16 przy sklepie.  Maciek :)
@Ok :) -odpisałam. Spojrzałam na zegarek. Była 15:12. Umyłam zęby, przebrałam się i biorąc telefon wyszłam z budynku. Poczułam na twarzy podmuch wiatru. Zostało mi jeszcze 20 minut, ale nie mam zamiaru siedzieć w tym wstrętnym mieszkaniu. Przechadzałam się powoli po parku obok kamienicy. Był bardzo ładny. W pewnej chwili zobaczyłam bardzo wysokie i stare drzewo. Nie miało już prawie żadnych liści. Jego gałęzie jakby wspinały się do nieba. Dotknęłam lekko szorstkiej kory. Stojąc tak przypomniałam sobie moje pierwsze spotkanie z Harrym.
wspomnienie
 Spojrzałam w górę. Na gałęzi nade mną siedział jakiś wysoki chłopak o brązowych kręconych włosach. Zsunął się z niej zwinnie i usiadł obok mnie.
-Cześć-odparłam. Uśmiechnął się do mnie. Bez wahania odpowiedziałam mu tym samym. Nigdy nie należałam do ludzi podejrzliwych. A ten chłopak wydawał się bardzo sympatyczny i do tego niebywale przystojny. Miałam dziwne wrażenie że skądś go kojarzę.

(później)
  Przez chwile mierzyliśmy się wzrokiem po czym oboje w tej samej chwili wybuchnęliśmy niepohamowanym śmiechem. Harry podszedł do mnie trzęsąc się ze śmiechu. Nagle podniósł mnie i powiesił na swoim ramieniu  tak że wisiałam głową w dół.
-AAA! Człowieku puszczaj! Pooomocy!
-Obiecaj że do mnie kiedyś przyjdziesz albo cię nie odstawię-powiedział spokojnie. Wahałam się minutę drocząc się z nim. Później zdałam sobie sprawę że mówi serio.
-Niech ci będzie o-b-i-e-c-u-j-ę. Zadowolony? Teraz mnie odstaw.-uległam. On niezwykle delikatnie przełożył mnie na ręce(tak jak Pan młody trzyma Panią młodą przy wchodzeniu przez próg), spojrzał mi w oczy a później odstawił na ziemię. Następnie zdjął swoją bluzę i mi ją podał

 ______
Westchnęłam i pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Wtedy nie było żadnych problemów... Kiedy go poznałam całe nasze życie się zmieniło. Same komplikacje. Jednak to nie jego wina i niczego nie żałuję! On nie przyniósł problemów tylko ja je zrodziłam. Harry był przy mnie i  wspierał całym sobą. 
-Nie! -wyszeptałam. Muszę iść na chór. Ja już i tak jestem stracona. Głowa koszmarnie mnie bolała a w ustach nadal miałam ten straszny posmak...
--Harry-- 
Czekałem w szpitalu aż któryś z lekarzy poinformuje mnie o stanie Louisa. W tym czasie oddałem się ponurym myślom. 
- Sophie... - szepnąłem  cicho. Monica, która siedziała obok mnie podniosła głowę i spojrzała na mnie. Jej twarz była opuchnięta i mokra od łez a oczy pełne smutku. Nic nie powiedziała i po chwili odwróciła głowę. Zrobiło mi się dziwnie wstyd. Chciałem ją jakoś pocieszyć, ale nie wiedziałem jak. Nic właściwego nie przychodziło mi do głowy więc tylko siedziałem sztywno na krześle. Louis może umrzeć. Ta myśl dopiero teraz przedarła się do mojej świadomości. Wiele przeszliśmy w tym roku, ale jeszcze żadne z nas nie straciło życia. Czy Lou może być pierwszy? W tej chwili podszedł do nas lekarz.
- Przykro mi... - w tej chwili Monica zerwała się na nogi po czym zachwiała się i opadła na mnie zemdlona. Lekarz przerwał. 
- Niech pan dokończy! - krzyknąłem 
- No dobrze, a więc...
--Sophie--
Na chórze było dobrze mimo, że nie pamiętałam dokładnie wymowy wszystkich słów. Maciek dzielnie mi powtarzał wszystkie trudne wyrazy. Zdałam sobie sprawę, że uczymy się samych kolęd. Zbliżało się Boże Narodzenie. Czy mi się wydaje? Poznałam Harry'ego pod koniec czerwca... Minęło dopiero pół  roku! A działo się już tyle rzeczy. Przecież się zaręczyliśmy! Niby nic dziwnego ale po paru miesiącach? Chociaż przez ten czas działo się więcej niż w całym moim dotychczasowym życiu. Najgorsze jest to, że te wszystkie rzeczy to moja wina. Liam się we mnie zakochał- Danielle prawie się zabiła, Harry wyjechał obrażony. Olałam byłego - zaatakował mnie nożem, straciłam pamięć, zagroził moim bliskim, poranił kogoś i wreszcie mnie wywiózł. Zaczynam dochodzić do wniosku, że coś ze mną jest nie tak. 
- Hej śpiąca królewno! - Maciek przerwał moje rozmyślania z wielkim uśmiechem na twarzy - Poznaj Amelię - Wskazał na uroczą niską blondynkę. Uśmiechnęłam się do niej
- Miło mi poznać. Mam na imię Sophie 
- Amelia - uśmiechnęła się uroczo. Co jak co ale tak oddalonej od ,,plastika" blondynki dawno nie widziałam!
Miała bardzo miły wyraz twarzy. Zdecydowanie już zyskała moją sympatię. Widać było, że Maciek nie jest jej obojętny. Obydwoje odprowadzili mnie pod blok.
- Tutaj mieszkasz? - zapytał zaniepokojony Maciek - Niezbyt przyjemnie.
- A tam - machnęłam ręką starając się panować nad drżeniem głosu - mogło być gorzej.
No tak. Zawsze może być gorzej... I pewnie będzie
---------------------------------------------
Przepraszam! Wiem długo czekaliście a rozdział kiepski, ale nie miałam już na niego pomysłu. Postaram się polepszyć :) I pewnie dziwi was piosenka Disneya , ale stwierdziłam, że pasuje :P
Mam nadzieję, że ktoś czekał i że nie zabije mnie za jakość :) Powiem jeszcze, że tęskniłam