--Harry--
Przywitałem się z Soph krótkim pocałunkiem. Nagle dziewczyna popatrzyła się na mnie z olśnieniem w oczach.
-Kiedy Liam mnie pocałował?-zapytała
-Dokładnie tydzień temu z tego co pamiętam-odparłem zdziwiony. Dziewczyna strzeliła faceplam.
-O nie, ale ja jestem głupia!-zawołała i pobiegła gdzieś w głąb willi. Zdziwiony czekałem na nią.
-Muszę szybko gdzieś jechać-powiedziała po paru minutach kiedy przybiegła przebrana już z torebką. Zaczęła szybko ubierać swoje koturny i lekki płaszczyk.
-Gdzie? Myślałem, że spędzimy ten dzień na kupowanie potrzebnych rzeczy na studia-odparłem
-Jadę do Danielle. Jutro to załatwimy. Nie czekaj na mnie. To mi może trochę zająć. Jedź do siebie. Przyjadę tam później. Jakby co to będę dzwonić-szybko odpowiedziała i pogoniła mnie w stronę wyjścia. Szybko zamknęła willę.
-Chyba wezmę ze sobą Tori-powiedziała z wahaniem.
-No wiesz co? Bierzesz psa a mnie zostawiasz?-udałem urażonego.
-To będzie kobieca rozmowa skarbie. Torii!-po chwili przybiegła suczka Sophie. Zaczęła się do nas łasić. Pogłaskałem ją po grzbiecie.
-No dobrze, ale nie zapomnij o mnie-odparłem
-Jakżebym mogła?-pocałowała mnie w policzek i już biegła do samochodu.
--Sophie--
Byłam już pod domem Danielle. Wysiadłam z samochodu. I nagle ją zobaczyłam.
-Danielle! Nie!! ZEJDŹ W TEJ CHWILI!-wrzasnęłam przerażona. Dan stała na zewnętrznym parapecie okna w trzecim piętrze. Była ubrana cała na czarno.
-Teraz sobie o mnie przypomniałaś?-zaśmiała się zimno-Już za późno.
Nie, nie ,nie! Niech nie skoczy! Wbiegłam przez furtkę do ogrodu.
-Dan proszę Cię nie rób tego!-krzyknęłam parząc się na nią.
-Niby dlaczego? Moje życie nie ma sensu. Kocham go! Nie rozumiesz?-rozpłakała się i zrobiła krok. Rzuciłam się żeby złagodzić jej upadek. Zrobiłam ślizg modląc się żebym wylądowała w odpowiednim momencie. Zdążyłam. Zobaczyłam błysk w momencie uderzenia.
--Danielle--
Myślałam, że to już koniec mojego cierpienia. Leciałam w dół a łzy nadal napływały mi do oczu. Tak teraz to skończę. Jednak zamiast twardego, zimnego betonu poczułam coś miękkiego i ciepłego. W tej chwili usłyszałam trzaski. Dwa z nich pochodziły z mojego ciała. Wrzasnęłam. Bój mnie przytłoczył. Do ust napłynęło coś ciepłego. Po wypluciu okazało się, że to krew. I wtedy zorientowałam się na czym leżę, albo raczej na kim. To wyjaśniało resztę trzasków.
-O mój Boże! Soph! Sophie!-krzyknęłam płacząc. Dziewczyna uratowała mi życie. Być może kosztem swojego. Nie ruszała się. Z jękiem sturlałam się z niej. Zobaczyłam komórkę leżącą obok niej. Kur*a, że też nie pamiętam numeru do szpitala! Postanowiłam zadzwonić do Harry'ego.
~Halo?
-Harry na pomoc! Przyjedź do mojego domu. A po drodze zadzwoń po karetkę!
~Ale... Co się stało Dan? Coś z Soph?!-jego głos stał się paniczny
-Tak z nią i ze mną. Nie mam już siły mówić. Błagam pośpiesz się.
Rozłączyłam się. Oddychałam z trudem. Zwymiotowałam po czym zapadłam w ciemność.
----------------------------
Młahaha :D Piękny moment nieprawdaż?
Przeżywam odpał bo łopan gangam stajl w CAŁEJ szkole <3 proszę więcej takich dni! Cała szkoła tańczy!
Dobra ogarniam się!
Zpraszam na moje nowe blogi!
http://love-why-not.blogspot.com/
oraz
http://lamy-ninja.blogspot.com/
:D dobra kończę paa!
ja chcę więceeej <3 świetne
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że Sophie nic się nie stało ;\ Masz naprawde wielki talent :) - Jula
OdpowiedzUsuńChryste Zbawicielu (o, przy okazji mi się dzisiejsza gra w siatkę przypomniała jak dostałam piłką od koleżanki x D), Sophie to ma dobre wyczucie czasu. Jeszcze chwila i Danielle by zginęła. Matko, nawet nie chcę myśleć!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Harry szybko przyjedzie z pomocą. Żeby tylko nie było za późno...
one-direction-wonderful-story.blogspot.com
kimberly-gabrielle-and-one-direction.blogspot.com